piątek, 5 września 2008

Złombol ruszył

Ruszyliśmy. Jest pierwszy dzień rajdu i pierwsze ofiary. Jest też praca zespołowa przy naprawianiu pierwszych usterek.

Zgodnie z założeniami 4 września (choć z 25 minutowym opóźnieniem) rajd Złombol Katowice – Monako ruszył spod Silesia City Center. Po wczorajszym raczej nudnym dniu, kiedy to Filip i Marcin zwiedzali Katowice, a Adrian rozpaczliwie dopinał ostatnie rzeczy w pracy przed dwutygodniowym urlopem, nastał w końcu dzień wyjazdu z Katowic.

Ostatecznie na starcie stawiło się 14 załóg, kilkudziesięciu widzów oraz nie mniej przedstawicieli mediów. Wśród załóg prawdziwe perełki. Oprócz kilku Fiatów ,które w tym barwnym tłumie wydają się raczej mało atrakcyjne, jest Dacia przejechana ze 2 razy przez Unimoga, jadą dziewczyny w 34-letniej Skodzie (czyt. Dziewczyny ze słodziny), chłopaki z Poznaniu (3 w maluchu + bagaż na dachu), Ola która jedzie maluchem zakupionym w przeddzień wyjazdu w dodatku bez pierwszego biegu w skrzyni, Tomek w Fiacie wystylizowanym na amerykański wóz policyjny oraz kilku innych desperatów.

Dacia miss rajdu juz nie jedzie



Mamy obstawe policji, czuli Tomek i jego Intercepto

Dziewczyny ze skodziny, czyli Asia i Agnieszka w 34 letniej Skodzie


Ola kupila malucha 1 dzien przed wyjazdem

Po krótkiej imprezie nastąpił uroczysty wyjazd. 14 załóg przejechało przez startową rampę dostarczoną przez magazyn rajdowy WRC. Było też stoisko promocyjne naszego sponsora firmy Starter. Potem jazda w kolumnie przez stolicę śląska oraz szał radości wyrażany w eterze za pomocą radiostacji CB, w które są wyposażone niemal wszystkie załogi. Wrażeń z jazdy w kolumnie nie ma co opisywać. To trzeba zobaczyć na poniższym filmiku.

Jak widać na filmie nie obyło się bez ofiar. Korki w Katowicach zagotowały wodę w chłodnicy Lady. W dalszą trasę ruszyło jedynie 13 załóg. Po kilkudziesięciu minutach napraw Łada ruszyła w tresą i doszła nas w Czechach. Inne załogi też miały problemy. Dacia (najbardziej rozwalony samochód rajdu) zanotowała wyciek paliwa z dziurawego zbiornika. Choć poksylina załatwiła sprawę samochód wypadł ze stawki za sprawarozwalonego przeguba. Wartburg chłopaków z Niemiec (najlepiej ubranej załogi Złombola) odmówił jazdy na wstecznym.

Kredens tymczasem trzyma się dobrze. Wcześniej niż przypuszczaliśmy musieliśmy użyć dodatkowego wiatraka do schłodzenia silnika. Była też mała usterka. Jedna z łopatek dodatkowego wiatraka się ułamała. Filip wykończył jąka pomocą szczypiec i wszystko wróciło do normy. Przed nami 1500 km do Monako. W momencie kiedy będziecie to czytali my (jeśli Najświętsza Panienka Przyspieszenia pozwoli), będziemy odpoczywać nad Balatonem. Pojutrze Sistiana na Słowenii. Chociaż nie. Na razie pozostańmy przy Balatonie.

3 komentarze:

Unknown pisze...

Nie pozostaje nic jak tylko życzyć powodzenia :) Aż zal ściska że mój kancik stoi za domem sobie i czeka na lepsze czasy :) Jakbym wiedział o tej wyprawie i zgromadził odpowiednie fundusze to bym się przyłączył :) Pozdrawiam i trzymam kciuki :)
Vyzn-R

Załoga pisze...

No dzięki za dobre słowo. Jeżeli chcesz wziąć udział w Złombolu to nic straconego. Z tego co wiem to organizatorzy szykują się do zrobienia kolejnej edycji już za rok. Niezbędne kontakty i informacje na www.zlombol.pl

Unknown pisze...

Hmmm... no to pora zacząć sie zbroić :) Może przez rok uda i sie uzbierać odpowiednie fundusze i wystartować jeżeli nie sprzedam kanta :)