sobota, 13 września 2008

8-9 września - 2 dni w Monako

A właściwie w Monton we Francji tuż pod Monako oraz w samym księstwie. Tuż po pompatycznym i sympatycznym zakończeniu Złombola, czyli po podjechaniu pod Casino Monte Carlo postanowiliśmy zrobić sobie i kredensowi wolne.

Spędziliśmy 2 dni na miejskim kampingu w Monton, który nie dość, że usytuowany na pięknym wzgórzu, to miał wszelkie potrzebne wygody łącznie z bezprzewodowym Internetem. Nie było tylko jacuzzi. Wy też to odczuliście w postaci kilku notek z pierwszych dni rajdu, które umieściliśmy jednego pięknego dnia.

Taki widok mieliśmy praktycznie po wyjściu z namiotu

Po przebudzeniu mogliśmy patrzeć na Morze Śródziemne z dość wysokiego wzgórza na którym położony był kamping. Łatwe było też zejście do morza. Wąskimi krętymi uliczkami prosto w dół, potem na plażę i do wody. Gorzej z powrotem :-).

Wypoczynek nam się przydał. Po 4 intensywnych dniach spędzonych w kredensie, który niestrudzenie mknął w stronę Monako mogliśmy nie robić nic poza leżeniem na plaży. Woda była ciepła, niestety fale malutkie. Nikt jednak nie narzekał. No może poza Adrianem, który pływając nadział się na meduzę.

Rany po bohaterskiej walce z morską meduzą

Załoga i chłopaki Poznaniaki na francuskim wybrzeżu

Kąpiel w morzu powodowała, że na skórze tuż po wyschnięciu pojawiała się warstwa soli. Marcin śmiał się, że brakuje tylko pomidorków. Spokojne chwile na plaży mącił tylko niepokój o losy Malucha Dziadka Zygmunta, który po kilku godzinach napraw w końcu ruszył w stronę Polski. Samochód do ojczyzny wracał w asyście dziewczyn w 34 letniej Skodzie, malucha Oli oraz chłopaków z zielonego Fiata, którzy stali się nieoficjalnymi mechanikami rajdu. Funkcję tę zachowali nawet po jego zakończeniu.

My tymczasem kontynuowaliśmy leniuchowanie. Nieopodal równie aktywnie wypoczywały załogi Malucha z Poznania oraz Skody 105. Wieczorem odwiedziliśmy Panią Irenę, która z mężem Michellem od 20 lat mieszka w okolicach Monako. Znajoma rodziców Marcina przyjęła nas po królewsku. Po sytej i smacznej kolacji zaciągnęła nas na nocne zwiedzanie Monako. Wjechaliśmy na wzgórze pałacowe, gdzie mieści się rezydencja Grimaldich. Dynastia ta, z małymi przerwami, rządzi księstwem już od 700 lat. A początki były ciekawe. Protoplasta rodu, uciekinier z Genui, Francois Grimaldi w tysiącdwieściektórymśtam roku zakradł się do pałacu genueńskiej rodziny, która wówczas rządziła miastem i wyrżnął w pień ówczesnych mieszkańców wraz z ochraniającą ich załogą.

Marcin, Adrian i zabójczy przodek władców Monako

Zdziwiło nas, że Monako nocą jest raczej mało ruchliwe. Ulice świecą pustkami. Mieszkańcy bawią się gdzieś we wnętrzach luksusowych klubów. W kasynach grać nie mogą, bo te mają deprawować jedynie przyjezdnych. Na ulicach spokój. Nie to co we Włoszech kiedy ulica budzi się wieczorem a zdobycie miejsca w restauracji w godzinach 20 -22 to nie lada wyczyn.

Inaczej jest za dnia. Dużo samochodów, mało parkingów i bardzo ciekawe drogi. Monako jest bardzo małe ma jakieś 2 km długości i 800 szerokości. W dodatku położone jest na wybrzeżu, na którym góry wprost wyrastają z morza. W tej sytuacji kilkupiętrowe parkingi i liczne tunele są wykuwane w litej skale. Podobnie centrum handlowe, które mieści w sobie m.in.. muzeum motoryzacji. Inżynierowie od lat szukają tego co w Monako najcenniejsze czyli m2 dodatkowej powierzchni. Oprócz niekończących się odwiertów usypuje się kolejne dzielnice wyrywając ląd morzu oraz stosuje się pływające (sięgające czasami kilku pięter w dół) mola przy których cumują wielkie promy. Miejsce naprawdę ciekawe. Zwłaszcza kiedy widzi się je z pokładu Kredensa, który w miejskich korkach jedzie zderzak w zderzak z Bentleyem, Lamborghini, czy innym Ferrari.

Takie skarby można zobaczyć w podziemiach Monako

Dla nas najbardziej interesująca były oczywiście książęca kolekcja samochodów.W małym ale bardzo zasobnym muzeum stały maszyny wojskowe, sportowe oraz jak przystało na Monako luksusowe. Nie ma co pisać to trzeba zobaczyć. Foty poniżej.

Wojskowy Citroen

Zabytkowy bolid Formuły 5

Poza muzeum warto zobaczyć jeszcze Katedrę, gdzie wśród grobowców Grimaldich znajdzie się miejsce pochówku tragicznie zmarłej hollywoodzkiej gwiazdy i księżnej Monako Grace Kelly. Siedzibę Grimaldich za dnia oraz ogród japoński. Warto też przejsć sietunelem po Audytorium Rainera III, który wszyscy kibice F1 znają jako odcinek toru Monako, na którym bolidy osiągają prędkości blisko 270 km/h.

Wieczorem skoczyliśmy do Nicei. Ok. 20 km jazdy wybrzeżem w jedną stronę. Potem spacer po promenadzie i starówce, późny powrót na kamping i spanie. W drodze powrotnej przejechaliśmy się również po torze Monako. Niestety część toru stanowi na co dzień wybrzeże mariny i jest niedostępna dla ruchu, a tunel pod Audytorium można pokonać jedynie pod prąd. Jednak wrażenia z jazdy są i tak niezapomniane.


Brak komentarzy: